Prowadzenie sklepu internetowego pozwala na sporo oszczędności względem tradycyjnej formy. Nie ogranicza nas czas ani pula konsumentów zainteresowanych naszymi usługami. Są jednak kwestie, które utrudniają tego typu biznes. Jedną z nich z pewnością jest odpowiedzialność za zwroty, reklamacje oraz związane z nimi koszty dostawy. Kiedy my, jako przedsiębiorca, musimy je pokryć?
Zmiany z ostatniego roku sprawiły, że odpowiedzialność sprzedawców za koszty dostawy produktu została rozszerzona. Przepisy unijnej dyrektywy dość konsekwentnie przenoszą ryzyko na przedsiębiorców. W przypadku reklamacji ustawa wprost stwierdza, że przedsiębiorca ma obowiązek pokryć koszt dostawy w dwie strony (od klienta do sprzedawcy i ewentualnie od sprzedawcy do klienta po naprawieniu produktu), jeżeli reklamacja została uznana za zasadną.
Co w przypadku nieuznanej reklamacji? Niestety, ustawa w tej kwestii milczy. Wypowiedział się jednak na ten temat UOKiK, który nie przychyla się do korzystnego dla sprzedawców rozwiązania. Jego zdaniem, także w tym przypadku obowiązek pokrycia kosztów dostawy spoczywać winien na przedsiębiorcy, gdyż jest to związane z „ryzykiem prowadzenia działalności gospodarczej”. W przypadku sporu nie ma co liczyć na korzystną dla sprzedawcy decyzję, mimo że ustawodawca nie rozstrzygnął sprawy jednoznacznie.
Jeżeli chodzi o odstąpienie od umowy w terminie 14 dni, popularnie nazywane zwrotem, to kwestię pokrycia kosztów dostawy reguluje ustawa. Wskazuje ona, iż sprzedawca musi wówczas zwrócić klientowi cenę za produkt oraz koszt najtańszej dostawy dostępnej w danym e-sklepie. Nie mamy natomiast obowiązku oferować tzw. darmowych zwrotów, czyli pokrywać kosztu odesłania produktu od klienta do sprzedawcy. Tym kosztem obarczeni zostali konsumenci.
Źródło zdjęcia: Image by Freepik
Komentarze