9 na 10 internautów jest monitorowanych w sieci

Według amerykańskiej organizacji Freedom House od dziewięciu lat systematycznie ograniczana jest wolność w internecie. Raport, który został opublikowany we wtorek, obejmował 65 krajów, czyli około 87 proc. użytkowników Internetu. Jak się okazuje, 40 z 65 badanych krajów wprowadziło „zaawansowane programy nadzoru mediów społecznościowych”. Najbardziej zniewolonym krajem pod względem dostępu do internetu zostały Chiny.

89 proc. internautów (3 miliardy ludzi) objętych jest jakimś programem nadzoru. Spośród 65 ocenianych państw, ponad połowę bo aż 33 oceniono jako gorsze niż w czerwcu zeszłego roku. Zaledwie w 13 państwach zauważono poprawię jakości wolności sieci. Największe spadki wyników miały miejsce w Sudanie i Kazachstanie, a następnie w Brazylii, Bangladeszu i Zimbabwe.

Przykładem sieciowej wolności może być Islandia. To pod tym względem najbezpieczniejsze miejsce na Ziemi. Aż 95 punktów na 100 dla wyspiarzy. Na drugim miejscu plasuje się Kanada, niewiele gorsza, bo otrzymała notę 87/100. Za „wolne od cenzury” uznano Stany Zjednoczone, lecz państwo to nie jest wolne od wad. Agencja rządowa Immigration and Customs Enforcement (ICE) podpisała podobno umowę z izraelską firmą zajmującą się cyberbezpieczeństwem Cellbrite. Owa spółka zajmuje się tworzeniem narzędzi umożliwiających łatwe hakowanie telefonów i przechwytywanie różnego rodzaju danych.